wtorek, 11 czerwca 2013

secret blogers


Macie wśród znajomych kogoś kto pisze bloga? Dały Wam poczytać? Bo ja znam już kilka takich postaci ciekawych, które albo piszą, ale głęboko, do szuflady niemal, kryjąc się z tym pod gardą anonimowości, albo bardzo by pisać chciały, jednak zimny pod spływa im z czoła na samą myśl, że przelane na ekran, ubrane w słowa to co naprawdę myślą o otaczającym ich świecie miałoby ujrzeć światło dzienne. Nawet nie sądziłem, że napiszę kiedyś na swoim blogu wpis o pisaniu bloga...

Powtarzając wyraz blog po raz trzeci w dwóch ostatnich zdaniach, od razu poczułem się lepiej po długiej przerwie nie pisania. Przyznam się , że ostatnio tę jakże szlachetną czynność zastępowało mi korespondowanie z pewną ciekawą osobą z wybrzeża, z tripolis, nie wykluczone nawet, że dziesiątki stron facebookowej korespondencji kiedyś ujrzą światło dzienne w miękkiej lub, o zgrozo, twardej oprawie.

Mówią, że sukces bloga to regularność i pewnie tak jest. Ale sukces udanych treści bloga to szukanie inspiracji, odwaga pisania, niepohamowany styl i szeroko pojęte życie autora bloga, oby jak najciekawsze i jak najbardziej wypełnione pasją. Powodów pisania, haha, jak to się ładnie nazywa "pamiętnika internetowego" jest pewnie tyle, ile ich napisano, ale powód niepisania wydaje się być częściej wspólny. I jeśli mam zgadywać, a raczej szacować, bo na zgadywanki mam powiedzmy jeszcze za mało :D lat, to strzelam, że chodzi o strach przed byciem ocenionym przez czytelników. Jednym ze sporych sukcesów w mojej pedagogicznej karierze i w pracy nad własnym narządem służącym do myślenia było wyzbycie niemal do zera strachu przed tym, co myślą o mnie inni. I niczym to dziecko, które jest przekonane, że gdy zamknie oczy, to nikt go nie widzi, myślałem, że w podobnym kierunku zmierza radośnie cała reszta ludzkości. I tu się mylisz, Grucha. Co myśleć o sytuacji, gdy spotykamy się ze strachem przed publikowaniem nawet anonimowo własnych myśli przez ludzi, których wiem, że stać na zrobienie tego.  Nie chcę nawet zastanawiać się nad mocą obaw wszystkich niedoszłych blogerów przed nieanonimową oceną ich osób w, że tak się brzydko wyrażę, realu. Nie wiarygodne, znowu przeceniłem nasz gatunek.

Nie zakończę tego wpisu receptą na wyzbycie się spojrzenia trzeciego oka, tego wielkiego chodzącego obok O MÓJ BOŻE JAK WYGLĄDA TO CO JA ROBIĘ I JAK BRZMI TO CO JA MÓWIĘ... Cholerna strata czasu... i jedno i drugie. Będąc już po tej lepszej stronie mocy mogę tylko gorąco polecić, bo z mechaniki to jak smar, z medycyny wycięcie wrzodu, a może nawet raka, z dermatologii usunięcie bąbla, z klimatów wysokogórskich gorący napój po ucieczce ze strefy śmierci.